Patrzę przed siebie
i nie widzę niczego
na horyzoncie.
Szukam wzrokiem
w tłumie zdarzeń
sensownej poezji.
Ale coś siedzi mi na barkach.
To mnie łamie.
To mnie przytłacza.
To mnie osłabia.
Kiedyś byłam silna,
a dziś przegrywam
nawet z wiatrem.
Kiedyś byłam ostoją,
a dziś sama nie umiem
ustać na własnych nogach.
To mnie poniża.
Odbiera godność
i szacunek do samej siebie.
To czuć zbyt mocno.
Dlatego marzę
pozbyć się uczuć,
skoro tego nie mogę.
Marzę stać się kamieniem
i pierwszy krok już mam za sobą:
nikt nie zwraca na mnie uwagi.
Tam na górze
pewnie i pogoda jest inna,
a ja niewidzialna trwam
i nie widać, jak to mnie łamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz