niedziela, 29 września 2019

Łazarz i Bogacz

Bywają w moim życiu momenty, gdy jestem Bogaczem zamykającym oczy na widok Łazarza. Widzę człowieka potrzebującego moich "bogactw", których mam w nadmiarze, ale udaję, że go nie dostrzegam. Wmawiam sobie, że nie potrafię pomóc, nie mam odpowiednich predyspozycji, środków, mityczny Ktoś zrobi to lepiej, Inny jest "od tego", takie ma "obowiązki", a co ja - szara myszka - mogę poradzić na nędzę drugiego człowieka? A wszystko przez to, że wiele razy byłam Łazarzem. Tym, który przez "taki los, no trudno" musiał iść naprzód "jakoś", dzień za dniem, myśl za myślą, modlitwa za modlitwą. Nawet okruchy ze stołu Bogacza nie wypadły przez bramę, nawet przez kraty życzliwa twarz nie wyciągnęła ręki.
I tak, bywając raz Bogaczem, raz Łazarzem, nakręcałam tę machinę braku dobra. Może to trudne, uświadomić sobie, że wypada zauważać biedę osób siedzących obok czy naprzeciw mnie, za mną, ze mną. Może to trudne podać pomocną dłoń temu, z kim stoję twarzą w twarz - mogę uspokoić sumienie na różne inne sposoby. Jest ich tak wiele! Ale przychodzi dzień, gdy siedząc przed Jezusem, rozważam te wszystkie niewybaczone Bogaczowi krzywdy i kajam się za zmarnowane bogactwa, które przecież możnaby podarować Łazarzowi. I tego dnia rozumiem, że żeby wyjść z błędnego koła, w które wpadłam, muszę doprowadzić do innego zakończenia historii o Bogaczu i Łazarzu.
Nie zostawiajmy nikogo pod drzwiami swojego Domu, nie dajmy mu zamarznąć. Potrzeba naprawdę niewiele, by Bogacz i Łazarz zasiedli przy tym samym stole, przeprosili się i pogodzili.

(Łk 16,19-31)


poniedziałek, 23 września 2019

Kiedyś cię pokochałam

Kiedyś cię pokochałam
Dziś widzę smutek w twoich oczach
Albo pustkę albo rozpacz
Jakbyś sam nie mógł się zdecydować
Chcę się uśmiechnąć
Podejść i przytulić
Wziąć za rękę i zaprowadzić do wyjścia
Stąd do lepszego świata
W którym człowiek czyni wiosnę
A słońce mówi dzień dobry
Lecz tylko stoję w miejscu
Zmrożona twym chłodem
Przestępuję z nogi na nogę
Chcę już stąd uciec
Sama skoro nie chcesz ze mną
Ale nie potrafię odejść
Ze świadomością że tutaj nikt
Nie daje ci ciepła miłości