boję się że znowu nie zdążę
na właściwy pociąg
kolejną przesiadkę
następną rozmowę
nieplanowane spotkanie
boję się że znowu pomylę
peron
stacje
słowa
człowieka
i boję się że po drodze znów
dojdę do wniosku
że i tak nikt na mnie nie czeka
więc
po co
no po co Boże
nie milcz jak tchórz
piątek, 29 czerwca 2018
środa, 27 czerwca 2018
nie mogę ci wiele dać
nie mogę ci wiele dać
ale zawsze znajdę dla ciebie czas
kilka słów otuchy i wsparcia
wyciągniętą dłoń gdy będziesz spadać
i uśmiech gdy osiągniesz sukces
nie mogę ci dać wiele
ale mogę podarować serce
na dłoni
chcesz to je weź
na szczęście jest wymienne
ale jeśli masz je podeptać
nie rób tego tak bezczelnie
lepiej żeby oczy nie widziały
i nie wątpiły że
można jeszcze komuś zaufać
ale zawsze znajdę dla ciebie czas
kilka słów otuchy i wsparcia
wyciągniętą dłoń gdy będziesz spadać
i uśmiech gdy osiągniesz sukces
nie mogę ci dać wiele
ale mogę podarować serce
na dłoni
chcesz to je weź
na szczęście jest wymienne
ale jeśli masz je podeptać
nie rób tego tak bezczelnie
lepiej żeby oczy nie widziały
i nie wątpiły że
można jeszcze komuś zaufać
wtorek, 26 czerwca 2018
boisz się, że to ma cię złamać
boisz się, że to ma cię złamać,
nie wzmocnić, i nie ustanie,
póki nie dopnie swego.
że to nie próba, a premiera
twoich słabości i niezależnie
od sił, jakimi dysponujesz,
to cię zniszczy i zaprowadzi na skraj.
im dłużej będziesz się opierać,
tym bardziej to się będzie starać.
ale w tym wszystkim nie zapominasz,
że twój Bóg jest wszechmogący.
nie wzmocnić, i nie ustanie,
póki nie dopnie swego.
że to nie próba, a premiera
twoich słabości i niezależnie
od sił, jakimi dysponujesz,
to cię zniszczy i zaprowadzi na skraj.
im dłużej będziesz się opierać,
tym bardziej to się będzie starać.
ale w tym wszystkim nie zapominasz,
że twój Bóg jest wszechmogący.
uwielbiam przeglądać się w tobie
***
uwielbiam
przeglądać się w tobie
widzieć prawdę o sobie
w twoich oczach
odkrywać istotę człowieka
odkrywać istotę człowieka
kamień po kamieniu
brud za brudem
spotykać się na brzegu ramienia
nie wstydzić łez i słabości
w zgodzie ze sobą
tylko tyle i aż tyle
potrzeba mi do szczęścia
w świecie pełnym murów
bywa ciężko ale przecież
nikt nie dawał gwarancji
że kurz z siebie wystarczy zdmuchnąć
bywa ciężko
ale ile satysfakcji
gdy przejdziesz przez czyjeś piekło
i dostrzeżesz jego piękno
kamień po kamieniu
brud za brudem
spotykać się na brzegu ramienia
nie wstydzić łez i słabości
w zgodzie ze sobą
tylko tyle i aż tyle
potrzeba mi do szczęścia
w świecie pełnym murów
bywa ciężko ale przecież
nikt nie dawał gwarancji
że kurz z siebie wystarczy zdmuchnąć
bywa ciężko
ale ile satysfakcji
gdy przejdziesz przez czyjeś piekło
i dostrzeżesz jego piękno
poniedziałek, 25 czerwca 2018
powinieneś się przyzwyczaić
powinieneś się przyzwyczaić
przecież historia lubi się powtarzać
jeszcze nie raz kogoś zranisz
ktoś przyjdzie odejdzie zostawi
ktoś wróci przytuli przebaczy
ranimy się własnymi ranami
a nie znajdujemy dla siebie zrozumienia
rzucamy słowami jak o ścianę
a potem wszyscy toniemy w kamieniach
to mogło się zdarzyć każdemu
ale dlaczego zdarzyło się akurat nam
błądzimy gdzieś wzrokiem
krzywdzimy się z Bogiem na ustach
czynimy źle chcąc dobrze
czynimy dobrze i gubimy się w sobie
nie chcąc odnaleźć drogi powrotnej
bojąc się siąść twarzą w twarz
i wyjaśnić wzajemnie poplątane kwestie
Szymon pomagał nieść krzyż Jezusowi
a my chcemy wciąż sami bez niczyjej pomocy
żyć gdzieś obok i nic nie robić
co wymagałoby zaangażowania i emocji
co z tego że powiesz
wzajemnie swoje krzyże dźwigajmy
skoro nie umiemy spojrzeć człowiekowi w oczy
i wciąż spojrzeniem w nicość uciekamy
bo przecież może się zrobić za ciężko
przecież historia lubi się powtarzać
jeszcze nie raz kogoś zranisz
ktoś przyjdzie odejdzie zostawi
ktoś wróci przytuli przebaczy
ranimy się własnymi ranami
a nie znajdujemy dla siebie zrozumienia
rzucamy słowami jak o ścianę
a potem wszyscy toniemy w kamieniach
to mogło się zdarzyć każdemu
ale dlaczego zdarzyło się akurat nam
błądzimy gdzieś wzrokiem
krzywdzimy się z Bogiem na ustach
czynimy źle chcąc dobrze
czynimy dobrze i gubimy się w sobie
nie chcąc odnaleźć drogi powrotnej
bojąc się siąść twarzą w twarz
i wyjaśnić wzajemnie poplątane kwestie
Szymon pomagał nieść krzyż Jezusowi
a my chcemy wciąż sami bez niczyjej pomocy
żyć gdzieś obok i nic nie robić
co wymagałoby zaangażowania i emocji
co z tego że powiesz
wzajemnie swoje krzyże dźwigajmy
skoro nie umiemy spojrzeć człowiekowi w oczy
i wciąż spojrzeniem w nicość uciekamy
bo przecież może się zrobić za ciężko
niedziela, 24 czerwca 2018
dobrze, że wyznajesz
dobrze, że wyznajesz
co cię boli i tworzy,
bo gdy ty się przełamiesz,
ja otworzę oczy
dobrze, że słuchasz,
bo gdybym mówiła do ściany,
wciąż byłby strach
nieprzełamany
mur
nie do zdobycia
dobrze, że jesteś,
bo bez ciebie
moje serce
wciąż byłoby kamieniem
co cię boli i tworzy,
bo gdy ty się przełamiesz,
ja otworzę oczy
dobrze, że słuchasz,
bo gdybym mówiła do ściany,
wciąż byłby strach
nieprzełamany
mur
nie do zdobycia
dobrze, że jesteś,
bo bez ciebie
moje serce
wciąż byłoby kamieniem
sobota, 23 czerwca 2018
Stół ma dwa końce, żeby mogły przy nim usiąść dwie osoby
Stół, jak patyk, ma dwa końce, żeby mogły przy nim usiąść dwie osoby. Naprzeciwko siebie. Trochę zawstydzeni, zagubieni. Razem, ale osobno. Mogą spojrzeć sobie w oczy, obserwować mimikę, mowę ciała, ale nie mogą się dotknąć. Stół jest, jaki jest. Ludzie jacy są, nigdy nie wiadomo, dopóki nie usiądzie się z nimi do stołu. Stół ma w sobie coś takiego, że prowokuje do rozmowy. Jest jak otwieracz ust, a jednocześnie jak jakiś płot, granica bezpieczeństwa, której nie można przekroczyć.
Charakter stołu można określić po spojrzeniu na niego. Charakter człowieka dopiero po dniach i nocach, rozmowach przy stole i na fotelach obok stołu. Ale fotele są mniej bezpieczne. Stwarzają bardziej otwartą przestrzeń, wciągają w tę strefę gdzieś poza komfortem. Dobre dla dwójki rozmówców, którzy uczą się rozmawiać.
Charakter stołu można określić po spojrzeniu na niego. Charakter człowieka dopiero po dniach i nocach, rozmowach przy stole i na fotelach obok stołu. Ale fotele są mniej bezpieczne. Stwarzają bardziej otwartą przestrzeń, wciągają w tę strefę gdzieś poza komfortem. Dobre dla dwójki rozmówców, którzy uczą się rozmawiać.
Stół też jest dobry do nauki rozmowy, ale trochę ogranicza. Dobre jedzenie czy herbata mogą prowokować i przynosić na myśl tematy. Ale stół jest lepiej przystosowany dla grupy. Inaczej sprawia wrażenie bycia daleko od siebie, na dwóch końcach wszechświata.
Na fotelach wszechświat się kurczy, powoli znika i odchodzi w zapomnienie. Zwłaszcza gdy słyszy się słowa: "dobrze że jesteś, bo nikt nie rozumie mnie jak ty" albo "serce to ty masz jak mało kto, szkoda że przez to dostajesz bardziej po dupie". Zwłaszcza gdy dokonuje się cud nad cudami, tworzy się namacalna więź z drugim człowiekiem oparta na czystej miłości do bliźniego. Bliźniego, który jest nieidealny, który czyni zło - często nie dobrowolnie i nie z premedytacją. Bliźniego, który ma wady, rany, problemy, słabości. Bliźniego, który jest piękny w swej nieidealności.
I tak naprawdę dopiero siedząc na fotelu w milczeniu, obok drugiego człowieka z bagażem doświadczeń, człowiek uświadamia sobie, że nie pokocha cudzych brudów, jeśli nie zaakceptuje i nie pokocha swoich własnych. Jeśli się z nimi nie zmierzy, jeśli nie złapie byka za rogi - bo od problemów się nie ucieka. Jeśli ucieka się od problemów, ucieka się od człowieka i od samego siebie.
Im więcej jest światła, tym więcej widać kurzu i pajęczyn. Trwanie w ciemności jest jak pozwalanie na zjedzenie się żywcem przez wędrujące w niej żyjątka. Stół jest zapałką w relacji, lampą fotele, a światłem rozmowa. Jak już zapalisz światło, nie uciekaj od tego, co zobaczysz, bo im dalej, tym jaśniej. Im dalej, tym lepiej. Im dalej, tym bliżej.
I siedząc w fotelach, popijając już zimną herbatę, rozmawiamy o pogodzie i o emocjach. Przekopujemy się przez gruzy, pajęczyny, poplątane włosy i dochodzimy do sedna istoty - na wskroś ludzkiej, wspaniałej, boskiej.
Nie zatrzymujmy się przy stole. Nie pozwólmy, by paraliżował nas strach przed ciemnością, strach przed nieznanym, które po poznaniu może okazać się rajem.
środa, 20 czerwca 2018
możecie porzucać nadzieje
możecie porzucać nadzieje
marzenia
cele
pragnia
ale błagam
nigdy
nie porzucajcie człowieka
marzenia
cele
pragnia
ale błagam
nigdy
nie porzucajcie człowieka
poniedziałek, 18 czerwca 2018
mam stos pomysłów jak można naprawić świat
mam stos pomysłów
jak można naprawić świat
ale brakuje mi już możliwości
zawalczyć o siebie
na każdym kroku czuję strach
i nie wierzę w bajki o miłości
do drugiego człowieka
pochodzącej z wnętrza
ci ludzie nie kochają
siebie nawzajem
być może czują coś
do swojego odbicia
ci ludzie biorą co dajesz
i w zamian sieją zwątpienie
czy warto czynić dobrze
skoro nagle zostajesz sam
chcę stanąć przed nimi i krzyczeć
gdzie oni mają oczy albo gdzie patrzą
że mogą tego nie widzieć
ale odwracam się plecami
z jeziorem w oczach
rozpływam się w nadziei
że kiedyś poczują się tak bardzo sami
jak zagubione dzieci
jak można naprawić świat
ale brakuje mi już możliwości
zawalczyć o siebie
na każdym kroku czuję strach
i nie wierzę w bajki o miłości
do drugiego człowieka
pochodzącej z wnętrza
ci ludzie nie kochają
siebie nawzajem
być może czują coś
do swojego odbicia
ci ludzie biorą co dajesz
i w zamian sieją zwątpienie
czy warto czynić dobrze
skoro nagle zostajesz sam
chcę stanąć przed nimi i krzyczeć
gdzie oni mają oczy albo gdzie patrzą
że mogą tego nie widzieć
ale odwracam się plecami
z jeziorem w oczach
rozpływam się w nadziei
że kiedyś poczują się tak bardzo sami
jak zagubione dzieci
niedziela, 17 czerwca 2018
Najgorsze co robię w życiu, to bycie wiernym
Najgorsze co robię w życiu, to bycie wiernym. Wiernym ideałom, których nikt nie podziela. Zasadom, które w życiu nie mają odniesienia. Własnemu sumieniu, gdy nikt wokół mnie nie ma sumienia. Ludziom, którzy na wierność nie zasługują.
Ona sprawia, że za szybko się przywiązuję i umieram i budzę się bez serca po ciężkiej nocy pośród nic nie znaczących słów i osób, dla których jestem pyłkiem na wietrze.
Patrzę czasami w swoje oczy tak długo, że hipnotyzuje mnie ich przerażenie, zakorzenienie w samotności i świecie, który nie istnieje. Łza spływa na kącik ust, gdy uświadamiam sobie, że trwam w pustce. Że wierność mnie zabija i wyrywa serce co rusz na nowo. Próbuję robić dużo, jak najwięcej, by nie myśleć, że w gruncie rzeczy nigdzie jestem i nigdy nie będę. To jest tak ciężkie, że siniakami osadza się na powiekach.
Wkładam w worki pod oczami jakieś słowa, do których mogę się przywiązać, i jakieś gesty, które mogłyby nie być puste, gdyby nie fakt, że pochodzą od ludzi chcących brać, brać, brać i niebędących w stanie dać choć drobinki od siebie. Nie zostawiają włosów na mojej koszuli, więc na co mi myśleć o czymś więcej.
Czuję się jak dziecko na dnie wyschniętej studni. Niżej upaść się nie dało. Podskakuję nieznacznie, próbuję odbić się od dna i chwycić czegoś. Ale wszystko jest daleko. Za wysoko. Skomlę i skaczę żałośnie, mając nadzieję, że coś tym zmienię. Że nauczę się skakać tak wysoko, że polecę.
Ona sprawia, że za szybko się przywiązuję i umieram i budzę się bez serca po ciężkiej nocy pośród nic nie znaczących słów i osób, dla których jestem pyłkiem na wietrze.
Patrzę czasami w swoje oczy tak długo, że hipnotyzuje mnie ich przerażenie, zakorzenienie w samotności i świecie, który nie istnieje. Łza spływa na kącik ust, gdy uświadamiam sobie, że trwam w pustce. Że wierność mnie zabija i wyrywa serce co rusz na nowo. Próbuję robić dużo, jak najwięcej, by nie myśleć, że w gruncie rzeczy nigdzie jestem i nigdy nie będę. To jest tak ciężkie, że siniakami osadza się na powiekach.
Wkładam w worki pod oczami jakieś słowa, do których mogę się przywiązać, i jakieś gesty, które mogłyby nie być puste, gdyby nie fakt, że pochodzą od ludzi chcących brać, brać, brać i niebędących w stanie dać choć drobinki od siebie. Nie zostawiają włosów na mojej koszuli, więc na co mi myśleć o czymś więcej.
Czuję się jak dziecko na dnie wyschniętej studni. Niżej upaść się nie dało. Podskakuję nieznacznie, próbuję odbić się od dna i chwycić czegoś. Ale wszystko jest daleko. Za wysoko. Skomlę i skaczę żałośnie, mając nadzieję, że coś tym zmienię. Że nauczę się skakać tak wysoko, że polecę.
sobota, 16 czerwca 2018
Przychodzę do ciebie bo jedyne co czuję to samotność
Przychodzę do ciebie
bo jedyne co czuję to samotność.
Proszę o chwilę uwagi
rozmowy o niczym.
Przychodzę do ciebie
po nocy bez gwiazd
po dniach bez słońca
porankach bez zapachu kawy.
Przychodzę do ciebie i słyszę
że musimy się od siebie oddalić.
bo jedyne co czuję to samotność.
Proszę o chwilę uwagi
rozmowy o niczym.
Przychodzę do ciebie
po nocy bez gwiazd
po dniach bez słońca
porankach bez zapachu kawy.
Przychodzę do ciebie i słyszę
że musimy się od siebie oddalić.
czwartek, 14 czerwca 2018
podchodzę do ciebie i pytam cicho
podchodzę do ciebie
i pytam cicho
dlaczego nic nie zrobiłeś
a ty chowasz się za zasłoną
milczenia
no tak
mogłam się tego spodziewać
i pytam cicho
dlaczego nic nie zrobiłeś
a ty chowasz się za zasłoną
milczenia
no tak
mogłam się tego spodziewać
wtorek, 12 czerwca 2018
Mijam się z powołaniem
Mijam się z powołaniem
i ginę w tłumie.
Dobrze, że nie widzisz
jak bardzo cię zawodzę.
i ginę w tłumie.
Dobrze, że nie widzisz
jak bardzo cię zawodzę.
Najtrudniej jest odzyskać wiarę w ludzi
Najtrudniej jest odzyskać wiarę w ludzi. Za każdym razem, gdy odzyskuję wiarę w siebie, uświadamiam sobie, jak wielka ogarnia mnie samotność w tłumie. Rozwijam skrzydła, wznoszę się wysoko, mam wrażenie że uciekam moim demonom, że zostają daleko w dole, stają się mrówkami, aż nagle te mrówki znowu pokazują swoją siłę i zawziętość. Spadam z impetem na bruk, rozwalam głowę i łamię nogi. Mrówki znów urosły do rozmiaru olbrzymów, a skrzydła odpadły. Najtrudniej jest uświadomić sobie, że nikt nie stawia mnie na pierwszym miejscu. Bywam jedynie nagrodą pocieszenia.
W takich momentach palę papieros za papierosem. Jeden to cztery minuty życia mniej. Nawet tego nie lubię. Smakuje obrzydliwie. Tak rzadko mam do czynienia z nikotyną, że kręci mi się w głowie. Śmierdzę dymem i poczuciem winy. Najtrudniej jest uświadomić sobie, że w którymś momencie przestało się być autentycznym, chociaż tak bardzo się chciało. Tak bardzo się próbowało być.
Najważniejsze to być wiernym swoim przekonaniom - ponoć.
Najgorzej, gdy jest się wiernym, a okazuje się, że to wszystko niszczy. Że te całe "wartości" i "poświęcenia" to największe gówno, w jakie samemu można było się wpakować. Chcesz dobrze, wychodzi jak zwykle. Siadasz na parapecie i dochodzisz do wniosku, że nie warto żyć według jakichś zasad, bo ludzie, którzy się nimi nie kierują, mają lepiej. Nie siedzą na parapecie wypalając paczkę fajek.
Czuję się jak człowiek, który prowadzi wojnę z całym światem i przegrywa na wszystkich frontach. Szuka choć cienia nadziei, odrobiny uczuć, wiary... I nigdzie nie znajduje. Jest jak spalona zapałka, której nie odpali się już pocierając o pudełko. Nie poczuje już żadnej z emocji, które kiedyś były całym życiem. Nie zapłonie, ruszając do działania. Bo pieprzona zapałka nie zrobi wszystkiego, a przede wszystkim nie złapie zapalniczki i nie podpali się sama ponownie.
Najtrudniej jest uświadomić sobie, że nagle wszystko zaczyna przerastać na tyle, że z każdej strony ogarnia obojętność. Z każdej strony coś napieprza, coś się wali, coś rani, ciska kulami i wbija noże. I stoi się tak pośrodku, niewzruszonym, i przyjmuje wszystko takim, jakie jest. Brakuje sił się wznieść, znowu rozwinąć skrzydła i spróbować... Po prostu spróbować.
W takich momentach palę papieros za papierosem. Jeden to cztery minuty życia mniej. Nawet tego nie lubię. Smakuje obrzydliwie. Tak rzadko mam do czynienia z nikotyną, że kręci mi się w głowie. Śmierdzę dymem i poczuciem winy. Najtrudniej jest uświadomić sobie, że w którymś momencie przestało się być autentycznym, chociaż tak bardzo się chciało. Tak bardzo się próbowało być.
Najważniejsze to być wiernym swoim przekonaniom - ponoć.
Najgorzej, gdy jest się wiernym, a okazuje się, że to wszystko niszczy. Że te całe "wartości" i "poświęcenia" to największe gówno, w jakie samemu można było się wpakować. Chcesz dobrze, wychodzi jak zwykle. Siadasz na parapecie i dochodzisz do wniosku, że nie warto żyć według jakichś zasad, bo ludzie, którzy się nimi nie kierują, mają lepiej. Nie siedzą na parapecie wypalając paczkę fajek.
Czuję się jak człowiek, który prowadzi wojnę z całym światem i przegrywa na wszystkich frontach. Szuka choć cienia nadziei, odrobiny uczuć, wiary... I nigdzie nie znajduje. Jest jak spalona zapałka, której nie odpali się już pocierając o pudełko. Nie poczuje już żadnej z emocji, które kiedyś były całym życiem. Nie zapłonie, ruszając do działania. Bo pieprzona zapałka nie zrobi wszystkiego, a przede wszystkim nie złapie zapalniczki i nie podpali się sama ponownie.
Najtrudniej jest uświadomić sobie, że nagle wszystko zaczyna przerastać na tyle, że z każdej strony ogarnia obojętność. Z każdej strony coś napieprza, coś się wali, coś rani, ciska kulami i wbija noże. I stoi się tak pośrodku, niewzruszonym, i przyjmuje wszystko takim, jakie jest. Brakuje sił się wznieść, znowu rozwinąć skrzydła i spróbować... Po prostu spróbować.
sobota, 9 czerwca 2018
świat należy do ludzi niczyich
świat należy do ludzi niczyich
a niczyi ludzie boją się
że już do końca życia
nikt ich nie przejmie
na własność
choć to nie kwestia posiadania
czy przynależności
ludzie niczyi
pragną od życia jedynie
miłości
a niczyi ludzie boją się
że już do końca życia
nikt ich nie przejmie
na własność
choć to nie kwestia posiadania
czy przynależności
ludzie niczyi
pragną od życia jedynie
miłości
Dobrze, że jesteś, bo już się bałam, że do końca życia będę niczyja... - Jarosław Borszewicz
jest moją definicją szaleństwa
jest moją definicją szaleństwa
symbolem dojmującej tęsknoty
widujemy się na skraju załamania
na brzegu czynów i słów
nie mogę go dotknąć
nie mogę mu nic powiedzieć
jest moją definicją nicości
symbolem straconej miłości
nie mogę przestać o nim myśleć
nie potrafię się z niego obudzić
czasami patrzę mu w oczy ze wstydem
gdy nikt się nie przejmuje i nikt nie patrzy
szukam miejsca w którym można
usiąść i odpocząć i zacząć od nowa
chcę bez przerwy uciekać
i chcę się zatrzymać na stałe
ale nawet jednego powodu nie umiem znaleźć
jednego słowa nie umiem wykrzesać
symbolem dojmującej tęsknoty
widujemy się na skraju załamania
na brzegu czynów i słów
nie mogę go dotknąć
nie mogę mu nic powiedzieć
jest moją definicją nicości
symbolem straconej miłości
nie mogę przestać o nim myśleć
nie potrafię się z niego obudzić
czasami patrzę mu w oczy ze wstydem
gdy nikt się nie przejmuje i nikt nie patrzy
szukam miejsca w którym można
usiąść i odpocząć i zacząć od nowa
chcę bez przerwy uciekać
i chcę się zatrzymać na stałe
ale nawet jednego powodu nie umiem znaleźć
jednego słowa nie umiem wykrzesać
czwartek, 7 czerwca 2018
uwaga prace na wysokości
uwaga
prace na wysokości
trwa remont
systemu wartości
grozi zawaleniem
substancje łatwopalne
wybuchy
hałasy
zachowania nieodpowiedzialne
wejście tylko
dla odważnych
w kaskach
prace na wysokości
trwa remont
systemu wartości
grozi zawaleniem
substancje łatwopalne
wybuchy
hałasy
zachowania nieodpowiedzialne
wejście tylko
dla odważnych
w kaskach
zawieść się na człowieku
zawieść się na człowieku
to jakby otworzyć kolejną bramę
w murze obronnym:
albo to przepracuje(cie)
zaczynając coś nowego
albo się pożegnacie
i zapomnicie o sobie
z czasem
to jakby otworzyć kolejną bramę
w murze obronnym:
albo to przepracuje(cie)
zaczynając coś nowego
albo się pożegnacie
i zapomnicie o sobie
z czasem
włożę ci nóż do ręki
wejdź,
włożę ci nóż do ręki
i będę ufać,
że nie zechcesz go wbić
albo wyjdź,
nie potrzebuję niczego pomiędzy
włożę ci nóż do ręki
i będę ufać,
że nie zechcesz go wbić
albo wyjdź,
nie potrzebuję niczego pomiędzy
wtorek, 5 czerwca 2018
Są miejsca, w których zostawiłam cząstki swojego serca
Są miejsca, w których zostawiłam cząstki swojego serca. Gdy ktoś wspomina ich nazwę, coś ściska mnie w gardle. Chcę do nich wrócić, ale ogarnia mnie przerażenie, że już ich tam nie znajdę. Że nic tam nie zastanę.
Są takie miasta, w których zostawiłam kawałek siebie na zawsze. Nic nie zapełni tej pustki, nikt mi tego nie zwróci. Boję się nazywać je nawet w myślach. Co by było, gdybym tam wróciła? Wzięła przyjaciela, by trochę wspierał, trzymał za rękę, ściskał za ramię... Czy minęłoby wrażenie, że zgubiłam się tam na zawsze?
Wieczorem oglądam seriale i czytam smutne wiersze, ale nie płaczę. Zapominam powoli wrażenie mokrej twarzy, podkładu pooranego wyschniętymi łzami. Zapominam uczucia, które niegdyś były całym życiem. Zapominam twarze i głosy. Siedzę spokojnie przed ekranem, z rana skrupulatnie, kawałek po kawału, przyklejam uśmiech do twarzy. Staram się z całych sił odzyskać wiarę w ludzi.
Utknęłam w tamtym miejscu. Włożona w tamte ramki, podświetlona słabymi żarówkami.
Moja krew na tamtych drzewach, włosy, które wypadły, gdy skoczyłam. Słowa: nie bój się, ja cię złapię.
Skóra zdarta na tamtych kamieniach, paznokieć złamany na tamtym ogrodzeniu.
Oparzona łydka przy tamtym ognisku, but zgubiony w mokrych chaszczach.
Ja.
Utknęłam w tamtym miejscu. Włożona w tamte ramki, podświetlona słabymi żarówkami.
Moja krew na tamtych drzewach, włosy, które wypadły, gdy skoczyłam. Słowa: nie bój się, ja cię złapię.
Skóra zdarta na tamtych kamieniach, paznokieć złamany na tamtym ogrodzeniu.
Oparzona łydka przy tamtym ognisku, but zgubiony w mokrych chaszczach.
Ja.
Raz nawet byłam blisko. Zawróciłam, tchórząc w ostatnim momencie. Tamtym miejscom nie można przeszkadzać. Trzeba o nich milczeć. Trzeba mijać je ze spuszczonym wzrokiem.
Tamtej osobie nie można nic powiedzieć. Ona nie jest już sobą, nie zmienia się, nie uczestniczy w czasie.
Tamtej osobie nie można nic powiedzieć. Ona nie jest już sobą, nie zmienia się, nie uczestniczy w czasie.
Tamtej osobie trzeba pozwolić żyć w tej jednej chwili, która ją stworzyła, która ją zatrzymała.
Wierzyć chcę, że tamta osoba nie jest już mną i być nie ma szans.
Wierzyć chcę, że tamta osoba nie jest już mną i być nie ma szans.
Ale wciąż, są takie miejsca, które budzą same pytania bez odpowiedzi. Miejsca, które wydają się martwe, a przecież żyją. W których nie znajdę tego, co zostawiłam i nie przekonam się, póki nie zobaczę na własne oczy.
piątek, 1 czerwca 2018
Subskrybuj:
Posty (Atom)