mam stos pomysłów
jak można naprawić świat
ale brakuje mi już możliwości
zawalczyć o siebie
na każdym kroku czuję strach
i nie wierzę w bajki o miłości
do drugiego człowieka
pochodzącej z wnętrza
ci ludzie nie kochają
siebie nawzajem
być może czują coś
do swojego odbicia
ci ludzie biorą co dajesz
i w zamian sieją zwątpienie
czy warto czynić dobrze
skoro nagle zostajesz sam
chcę stanąć przed nimi i krzyczeć
gdzie oni mają oczy albo gdzie patrzą
że mogą tego nie widzieć
ale odwracam się plecami
z jeziorem w oczach
rozpływam się w nadziei
że kiedyś poczują się tak bardzo sami
jak zagubione dzieci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz