sobota, 24 lutego 2018

Każdy kryzys zaczyna się od ludzi.

Każdy kryzys zaczyna się od ludzi. Najczęściej tych, którzy zawodzą. Wracam wtedy wieczorami do domu i za każdym razem zachowuję się tak samo: przekręcam zamek w drzwiach, rzucam plecak na podłogę, patrzę na siebie w lustrze i przecieram twarz dłońmi. Nie mam nawet sił płakać, chociaż bardzo chcę. Może ze łzami uleciałby cały zawód i wszystkie emocje wciskające mnie w podłogę. Rozglądam się po mieszkaniu, słyszę jedynie pisk ładowarki podpiętej do kontaktu i buczenie lodówki. Patrzę w swoje oczy, ślina zbiera mi się w ustach i mam ochotę splunąć w lustro. Ale nie. Nie zasługuję na to.
Zawsze, gdy tylko runie mi światopogląd, otwieram butelkę wina albo whisky i staram się zbudować nowy. Dziś z tego rezygnuję, idę do łazienki, odkręcam wodę i zwiększam jej temperaturę. Parzy. Jak te wszystkie spojrzenia, które nie miały okazać się przyczyną.
Płacz.
Wypłacz to.
Wykrzycz.
Będzie lżej.
Ale nie, nie mogę. Już nie potrafię. Płacz pojawiał się za każdym razem wcześniej i nic nie dawał. Doprowadził mnie tutaj. W to samo miejsce, co zwykle. Zawsze zaczyna się od ludzi, a kończy na samotności.
Ponoć serce to mięsień i nie da się go złamać. Więc dlaczego czuję, że moje ma ostre krawędzie, którymi codziennie urażam kogoś i codziennie urażam siebie? Ma tak ostre krawędzie, że każdy boi się zbliżyć. Nawet ja boję się do siebie zbliżyć. Niby najważniejsza jest szczerość wobec siebie, ale już nawet nie wiem, kiedy kłamię sobie w oczy. Jeśli więc okłamuję siebie, to czy okłamuję innych? Czy może kłamstwo wobec siebie zamienia się w prawdę wobec innych?
Pamiętam, że kiedyś widok dłoni na mojej dłoni, oczy patrzące na mnie, jakby reszta świata nie istniała, co wieczorne dobranoc... Pamiętam, że to wszystko było moim pancerzem. Moją tarczą przed trudnościami i zawodami, nadającą sens walce z przeciwnościami. Pamiętam tę siłę w sobie, człowiek nie do pokonania. Pamiętam i przez to jeszcze bardziej frustruje mnie bezsilność, niesprawiedliwość i własna beznadziejność. Jak z osoby o złotym sercu udało mi się stać zbiorem ostrych krawędzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz