niewielcy ludzie
zajmują tyle miejsca w mojej głowie,
że nie mam czasu przydzielić go sobie.
niewielkie serca
chcą wszystkich palców z mojej ręki,
przez co czuję się dużo od nich mniejsza.
niewielkie nadzieje
przychodzą wraz ze zmrokiem i moszczą się w ciemności
każąc za dnia pływać, wręcz topić się w radości.
wszystko to
takie małe,
niewarte słów,
zapomniane
a wciąż tyle o tym piszę, narzekam,
wciąż tyle pieprzę,
że już sama się na siebie denerwuję,
krzyczę i pytam: "ile jeszcze?!".
ale to pytanie nagle zmienia się
ile jeszcze serc
musisz uratować, ile serc musi cię złamać,
byś w końcu dojrzała,
że też jesteś warta zainteresowania?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz