Bo widzisz, druga połówka łóżka czekała
ładnie ułożona i przygotowana,
byś przytulił do poduszki głowę,
splótł nasze dłonie
i pozwolił mi zasnąć
przy spokojnie bijącym sercu.
Widzisz, bo spać samotnie
to umierać powoli
zanurzonym w niekochanie,
to być skazanym na niedospanie.
Pościel tylko czekała
na ciepło naszych ciał z rana,
na mieszanie się z zapachem kawy
- twojej czarnej, niesłodzonej,
mojej z mlekiem i miodem.
Teraz cały materac tęskni
za twoim oddechem, dotykiem, ciężarem.
Żyjesz tylko, gdy coś mi się śni,
w świecie złożonym z niespełnionych marzeń.
I nie ma cię nigdzie, nie istniejesz,
gdy otwieram oczy.
Łóżko mówi, że nie ono, że ja tęsknię,
ale ja przecież nie czuję, nie marznę, nie jestem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz