Gdy byłem... Gdy myślałem, że jestem zakochany, świat wyglądał jakoś inaczej. Każdego dnia czułem, że mam po co wstawać z łóżka. Miałem wrażenie, że miłość jest najwspanialszym uczuciem, jakie kiedykolwiek dane było mi okazywać, opisywać, czuć. Było źródłem smutku, gdy nie było czasu siąść twarzą w twarz i pouśmiechać się do siebie; gdy nie było chwili na podzielenie się przemyśleniami i wrażeniami z minionego dnia; gdy niedotrzymane obietnice ciążyły w powietrzu. Ale było też źródłem ogromnej radości, gdy w końcu mogliśmy się spotkać, przytulić, rozśmieszyć; gdy razem siadaliśmy przed telewizorem czy komputerem; gdy spacerowaliśmy po polach i lasach.
Kto by pomyślał, że można się tak bardzo mylić. Kto by pomyślał, że istnieje uczucie mocniejsze, dające więcej satysfakcji od miłości. Kto by pomyślał, że istnieje uczucie jeszcze lepsze do opisywania, ubierania w słowa, gesty, czynności. I że dzieli je cienka linia. Nigdy nie czułem się tak dobrze; nigdy nie czułem się tak silny, odważny, odporny, jak wtedy, gdy nienawidziłem całym sercem. Dopiero, gdy poznałem nienawiść, zrozumiałem, na czym polega życie. To właśnie dzięki niej wstaję codziennie z łóżka. Nie dla kogoś, a dla siebie. By udowodnić sobie, że jestem wart o wiele więcej, niż dostawałem. Dzięki niej odkrywam nowe miejsca, pasje, rozwijam się, szlifuję charakter, wybieram i czynię dobro. By kiedyś, gdy staniemy znów twarzą w twarz, móc się szczerze uśmiechnąć i powiedzieć: "jestem lepszy, a ty na mnie nie zasługujesz". Teraz, gdy nienawiść przepełnia moje serce, gdy nie jestem przytulany i kochany, jestem najpełniejszą wersją siebie. Najbardziej odporny, najmniej czuły, a mur, który wznoszę, nie ma żadnej skazy. Niezdobyta twierdza. Jestem lepszy... I nikt na mnie nie zasługuje.
Nienawidzę. I na nikogo nie zasługuję.
Kto by pomyślał, że można się tak bardzo mylić. Kto by pomyślał, że istnieje uczucie mocniejsze, dające więcej satysfakcji od miłości. Kto by pomyślał, że istnieje uczucie jeszcze lepsze do opisywania, ubierania w słowa, gesty, czynności. I że dzieli je cienka linia. Nigdy nie czułem się tak dobrze; nigdy nie czułem się tak silny, odważny, odporny, jak wtedy, gdy nienawidziłem całym sercem. Dopiero, gdy poznałem nienawiść, zrozumiałem, na czym polega życie. To właśnie dzięki niej wstaję codziennie z łóżka. Nie dla kogoś, a dla siebie. By udowodnić sobie, że jestem wart o wiele więcej, niż dostawałem. Dzięki niej odkrywam nowe miejsca, pasje, rozwijam się, szlifuję charakter, wybieram i czynię dobro. By kiedyś, gdy staniemy znów twarzą w twarz, móc się szczerze uśmiechnąć i powiedzieć: "jestem lepszy, a ty na mnie nie zasługujesz". Teraz, gdy nienawiść przepełnia moje serce, gdy nie jestem przytulany i kochany, jestem najpełniejszą wersją siebie. Najbardziej odporny, najmniej czuły, a mur, który wznoszę, nie ma żadnej skazy. Niezdobyta twierdza. Jestem lepszy... I nikt na mnie nie zasługuje.
Nienawidzę. I na nikogo nie zasługuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz