czwartek, 22 listopada 2018

Drogi mój, Nieznajomy

Drogi mój, Nieznajomy,
jak mija Ci dzień? Myślisz czasem o tamtym spacerze, o którym ja nie mogę zapomnieć (rozsądek podpowiada mi, że powinnam; serce pielęgnuje i dopieszcza obraz Twoich oczu, ust i dłoni)? Widujesz mnie gdzieś w tłumie, podbiegasz i okazuje się, że to nie ja?
Ja miewam tak niemal codziennie. Widuję Cię w każdym mężczyźnie około trzydziestki, już myślę, że nareszcie, że cuda się zdarzają, że Bóg mnie wysłuchał... A jednak nie. Wtedy, gdy godzinami siedzieliśmy obok czy naprzeciwko siebie, nie pomyślałabym, że kiedyś będę szukać cię wzrokiem na zatłoczonym przejściu, w galerii handlowej, przy stolikach restauracji, w kościele; dziś upominam się w myślach, gdy tylko przemkniesz mi przez głowę. I nie przynosi to żadnego rezultatu.
Nauczyłeś mnie tęsknić na zapas. Nigdy nie sądziłam, że tak się da - po chwili, po tak krótkim czasie. Ale wtedy patrzyłam Ci w oczy, śmiałam się z Twoich żartów, słuchałam przeróżnych historii i wiedziałam, że już więcej nie... Że już nigdy... Już zawsze... Choć spędziliśmy ze sobą całe godziny, podczas których ogarniała mnie radość i szczęście, wchodziłam do autobusu z zaciśniętym gardłem, paznokcie wbijałam w dłonie.
Tęsknię. Piszę do Ciebie listy, których nigdy nie dostaniesz do ręki. Żałuję. Układam słowa, których nigdy Ci nie powiem. Szukam. I nawet gdy znajdę, nie będę miała prawa, po kilku wspólnych godzinach, posłuchać Twojego serca. Usłyszę tylko to, co słyszę teraz - krzyk mojego, duszonego.
Tamtego dnia straciłam cząstkę siebie. Zabrałeś ją ze sobą. Trzymasz na pamiątkę, czy wyrzuciłeś? Może kiedyś mi odpowiesz i nauczę się na powrót płakać, pozwolę sobie być sobą.

Z najszczerszymi życzeniami szczęścia,
Ja, Nieistniejąca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz