mężczyzna którego kocham
dość skuteczne podcina mi skrzydła
kopiąc dziury pod moimi nogami
mężczyźni których szanowałam
uwielbiają barykadować się i znikać
nie licząc się z niczyimi uczuciami
mężczyzna dla którego nie istnieję
dręczy mnie każdego wieczoru
głuchymi telefonami
mężczyźni dla których się liczyłam
każą mi spokojnie wracać do domu
po czym rozpływają się z gwiazdami
noce zostają ciężkie od oddechów
wciąż obecnych na karku
pośród przeszywających nieobecności
dni miażdżą całym ciężarem dłonie
łamiąc palec po palcu
jako naukę znoszenia w milczeniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz