chodzę po piasku o piątej nad ranem
pieszczę usta twoim imieniem
którego nie wypowiem na głos przy tobie
chodzę i wołam w przestrzeń
chwytam powietrze przybierające twój kształt
chodzę po wodzie o wschodzie słońca
próbuję odkochać się w zachodach
po cichu gdy wszyscy śpią i gdy ty śpisz
wyznaję miłość słońcu o twoich oczach
bo tylko tyle mogę zrobić dla świata
siedzę ze skrępowanymi rękami
splatam palce do modlitwy
i ufam że jest w tym jakiś cel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz