piątek, 25 maja 2018

Nigdy nie czułem się bardziej samotny, jak wtedy, gdy miałem najwięcej przyjaciół

- Nigdy nie czułem się bardziej samotny, jak wtedy, gdy miałem najwięcej przyjaciół - Leon westchnął ciężko, zaciskając dłonie w pięści. - Zrobiłbym dla nich naprawdę wiele, niektórym nieba bym przychylił. A oni nie byli w stanie poświęcić mi chwili, gdy dryfowałem już na skraju załamania albo spadałem z niewyobrażalną prędkością w dół - mówił przerażająco spokojnym głosem, jakby wyzbył się wszystkich emocji w stosunku do tych ludzi. - Dziś wiem, że nie mogę liczyć na nikogo. Muszę wyrobić sobie silne ramiona, by możliwie jak najdłużej utrzymać się na skraju, i odporne serce, by więcej nie czuć zawodu.
Wziął do ręki szklankę z whisky i oglądał ją pod światło. Zupełnie jakby chciał odwlec moment picia w samotności. Wyciągnął papierosa z paczki "na czarną godzinę", trzymanej zawsze w szufladzie, i zapalił w mieszkaniu, nie kłopocząc się nawet otwieraniem okna. Zapali jeszcze ze trzy, próbując sprawić płucom ból. Wszystkie papierosy zgasi w szklance z whisky. Znowu złapie za nią z wyrazem twarzy, jakby stado koni przejechało mu po plecach, i odłoży sfrustrowany, że w środku są pety.
Straci kilka razy tego wieczoru poczucie czasu i istnienia, sens życia zgubi gdzieś w pościeli, zapomni o istnieniu słowa "przyjaźń".

- Wiesz, Leon - odzywam się do niego gdy uznaję, że milczy stanowczo za długo jak na niego. - Najgorsze, że to by tak nie bolało, gdyby nie oczekiwania. Gdyby tak przestać oczekiwać...
- Och, sama nie wierzysz w to, co mówisz. To oczywiste, że jeśli jest się w jakiejś relacji, to ma się nadzieje. Że nie jest się samym, że jest na kogo liczyć, że ktoś wesprze, gdy będzie gorzej. Co to takiego, ludzie są w życiu tylko dla ozdoby? Nie można od nich oczekiwać, że zadzwonią i zapytają "jak się czujesz?", gdy wszystko rozpierdala cię od środka? Nie można oczekiwać, że wyjdą na spacer i pogadają o pierdołach, opowiedzą, jak minął im dzień, co robili, jak się czują, by pokazać, że po prostu są? To tak wiele, oczekiwać wyłącznie obecności? Nie chodzi przecież o nic skomplikowanego, a o zwykłe ludzkie zrozumienie, że w samotności ściany krzyczą głośniej, a sufit spada, zaciskając się na klatce - zdenerwowany krzyczał tak, że słyszała go zapewne cała kamienica. - Tyle twarzy patrzy na ciebie ze ściany, tak dobrze się czułaś robiąc te zdjęcia. I do kogo z tych ludzi możesz teraz zadzwonić? Kto z tych ludzi zadzwonił do ciebie? Policzysz na palcach chociaż jednej ręki?
Zaśmialiśmy się oboje do siebie, głośno i ironicznie.
- Na twoim miejscu bym wstał i te wszystkie zdjęcia zerwał i podarł - wzruszył ramionami. - Ale ty masz jeszcze nadzieję. Lubisz mieć złudzenia.
- Kto bez walki przyjmuje do wiadomości, że dla wszystkich jest nikim? Może trzeba dać szansę nie tyle ludziom, co sobie... - myślałam na głos.
Leon śmiał się coraz głośniej.
Ja miałam ochotę śmiać się z siebie wraz z nim.

- Pamiętasz, pisałaś kiedyś, że nikt nie jest samotną wyspą, za to każdy jest bezludną... - wspomina.
- Pamiętam, jakby to było wczoraj.
- To powiem ci, że my jesteśmy samotną i bezludną wyspą w jednym. Tylko dlatego, że ktoś kiedyś dokonał za nas złych wyborów.
- Nie, Leon. To ja wybrałam. I ja będę ponosić tego konsekwencje.
- Pitolenie. Odejdź od ludzi, którzy mają cię w dupie i idź szukać takich, którym rzeczywiście zależy, a pomogą ci obrócić złe wybory w drogę do szczęścia - westchnął. - Alkohol otwiera we mnie niebezpieczne szuflady. Nie myślałaś, żeby wyrzucić wszystkim, jak bardzo cię zawiedli?
- Myślałam - przyznaję, przerzucając strony książki Borszewicza. - Ale po co? By pokazać, że jestem słaba? Że mnie zranili? Albo by znowu poczuć, że mają mnie gdzieś? W życiu - zaśmiałam się.
- No tak. Niech się pierdolą - spojrzał na mnie z jedną uniesioną brwią.
- Tak - westchnęłam. - Niech się pierdolą.

Patrzyłem na nią swoim przenikliwym spojrzeniem i wiedziałem, że w gruncie rzeczy nie chce, by się pierdolili i w gruncie rzeczy nie chce odchodzić. Zmusza się do tego z bólem serca i łzami w oczach, skrzętnie ukrywanymi pod powiekami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz