wtorek, 1 września 2015

"Lawendowy pokój" Nina George

"Najważniejsze rzeczy należy robić powoli - myślał Jean za każdym razem, kiedy zaczynali się wzajemnie uwodzić."
("Lawendowy pokój" Nina George)




Tytuł: Lawendowy pokój
Autor: Nina George
Wydawnictwo: Otwarte



Lawendowy pokój jest lekturą, na którą trzeba poświęcić zdecydowanie więcej czasu, niż trzy wieczory. Nie chodzi o to, że czyta się ją ciężko czy mozolnie, ale ma w sobie coś, co nie pozwala jej pochłonąć w chwilę i po kilku dniach ot tak zapomnieć. Nie wiem, jak długo autorka pracowała nad książką, ale wiem jedno – zasługuje na to, by poświęcić jej więcej, niż kilka godzinek i rzeczywiście "uwodzi" czytelnika.

Głównym bohaterem jest mężczyzna o imieniu Jean, który prowadzi księgarnię o pięknej i zachęcającej nazwie Apteka literacka. Sprzedaje książki jak farmaceuta medykamenty, rozpoznaje uczucia odwiedzających go osób i proponuje konkretne tytuły na daną udrękę. Mieszka sam w kamienicy, kobiety często chcą się z nim spotkać i poznawać, jednak za każdym razem odmawia. Dlaczego? Tego dowiadujemy się już na pierwszych stronach, gdy do mieszkania obok wprowadza się rozwiedziona i załamana kobieta, potrzebująca "leku".
Jean jest osobą, która musi uporać się ze swoją przeszłością i wyleczyć własne "Ja", by móc zaopiekować się innym człowiekiem jak należy. W tym celu wybiera się w podróż po Francji, a motywuje go… list, który czekał na przeczytanie ponad dwadzieścia lat. Mężczyzna odwiązuje cumy swojego dotychczasowego życia, by odnaleźć zagubioną miłość. Autorka zabiera nas na wycieczkę malowniczymi rzekami, doprawia historię smakami i zapachami potraw.

Po przeczytaniu stwierdziłam, że Lawendowy pokój jest jedną z moich ulubionych książek, jednak nie powinno się jej czytać, gdy jest się zmęczonym bądź znużonym minionym dniem. Dlaczego?
Książka wciąga czytelnika i nie sposób ją odłożyć, jednak upór skutkuje kilkoma chwilami nudy i zniecierpliwienia, dlatego odradzam czytanie jej "na siłę". Autorka umiejętnie wzbudza w czytelniku emocje, jakie przeżywają bohaterowie powieści – zarówno pozytywne, jak i negatywne, co mnie czasami przytłaczało. Jean ma bogato rozbudowaną osobowość i emocjonalność, przez dogłębne opisy jego myśli możemy zżyć się z postacią i zrozumieć ją, zupełnie jakbyśmy przeżywali tę historię jako jego towarzysze, nie zwykli czytelnicy. 
Zmylił mnie trochę napis "Zachwycająca historia miłości, która przywraca do życia". Spodziewałam się romansu, a dostałam lek na bolące wspomnienia. Kogo ta miłość przywróciła do życia? Bohatera czy obiekt uczucia?

Ty głupia krowo, dlaczego musiałaś umrzeć w samym środku życia!

("Lawendowy pokój" Nina George)
Lawendowy pokój nie jest płytką opowiastką o poszukiwaniu utraconej miłości. Pojawia się też wiele ciekawych wątków pobocznych, jak historia znanego i młodego pisarza, który stracił natchnienie po wydaniu jednej książki. Stykamy się również z uzdolnionym kulinarnie Włochem, który od kilku lat szuka tego, do czego nie chce przyznać się nawet przed samym sobą. Kolejnym atutem jest prosty język powieści i barwne, jednak nie za długie opisy i porównania, które potrafiły uspokoić po dużej dawce tęsknoty bądź wspomnień głównego bohatera i przynosiły refleksje nad życiem codziennym. Często podczas lektury rozmyślałam, co mogłabym zmienić w życiu, by uniknąć potrzeby poszukiwania osoby, która – jak w przypadku Jeana – jest na wyciągnięcie ręki. Autorka umiejętnie przeciąga akcję poprzez wprowadzanie pochwał dań, zapachów, opisywanie smaków i porównywanie ich do książek.
Byłam również zachwycona kreatywnym i niepowtarzalnym pomysłem na fabułę – "literatura lekiem". Autorka zauważa, że emocjonalność i cielesność są ze sobą ściśle powiązane i właśnie to czyni książki lekarstwami.

Odczuwam bezbrzeżny wstyd w moich wargach, czuję brak w moich kolanach, a między moimi łopatkami mieszka kłamstwo i rozdrapuje je do krwi.
("Lawendowy pokój" Nina George)
Bardzo często przy wyborze książki kieruję się wyglądem okładki – mam nadzieję, że odzwierciedla ona charakter historii, a podczas lektury będę tak samo zachwycona. Tak też było w tym przypadku – piękne i malownicze pole lawendy, które prowadzi do niewielkiego lasku oraz garby ziemi pieszczone delikatną mgłą. Jak zwykle naszły mnie przemyślenia: co, jeśli lasek jest oznaką tajemnicy, mgła przykrywa ważne przeżycie albo wspomnienie (góry kojarzą mi się z adrenaliną, czasem spędzonym z bliskimi i znaczącymi miejscami, np. kultu), zaś wyraźne i zadbane pole lawendy jest symbolem spokoju i porządku? Biorę bez zastanowienia!

By nadeszły chwile szczęścia, trzeba poradzić sobie ze smutkiem - to właśnie pokazuje autorka w Lawendowym pokoju. Historia jest po brzegi wypełniona emocjami, przeżyciami i rozterkami bohaterów – negatywnymi i pozytywnymi. Ostatecznie podróż z Jeanem okazała się dla mnie fascynująca i satysfakcjonująca. Lawendowy pokój jest przeznaczona dla osób cierpliwych i szukających spokoju i ukojenia, co nie znaczy, że inni nie znajdą w niej przyjemności. Jest napisana językiem przystępnym dla wszystkich i dopracowana w każdym calu. W zależności od podejścia, każdy przeżyje ją inaczej i – być może – odnajdzie inne przesłanie. Ja wyniosłam z niej na pewno pouczającą lekcję: nie ważne, że kogoś straciliśmy. Ważne, że o nim pamiętamy i mówimy o jego czynach. Wtedy on nadal ma możliwość życia. Nie możemy się nikogo wyrzekać.


Oczywiście nie ma mnie już w tych zamkniętych pokojach. 


Ale spójrz tutaj! Jestem na zewnątrz.
Podnieś oczy, tu jestem! 
Myśl o mnie i zawołaj mnie po imieniu! 
Nic nie ubyło tylko dlatego, że już mnie nie ma. 
Śmierć nic przecież nie znaczy. 
To, co nas łączyło, będzie trwać na zawsze 

Masz rację, Manon.
Wszystko nadal trwa. Czas spędzony razem jest nieprzemijalny, nieśmiertelny. A życie wcale się nie kończy. 

("Lawendowy pokój" Nina George)

17 komentarzy:

  1. Wiesz co? Znam tę pozycję, ale w ogóle mnie nie pociąga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc - nie dziwię się. Podchodziłam do niej dwa razy, coś mi w niej przeszkadzało... Cieszę się, że nie lubię zostawiać nieskończonych książek. Musiałam chyba się do niej przygotować. Poza tym uważam, że nie jest to książka dla wszystkich... Może kiedyś?

      Usuń
  2. Nosz kurcze, jakoś mnie nie ciągnie do tego typu literatury. Nawet czasem bym chciała, ale... coś jest we mnie takiego, że nie mogę. Ale za to często mama lub sąsiadki pytają mnie o polecenie. I dlatego dzięki za recenzję!

    Pozdrawiam,
    Po Książkach Mam Kaca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie takie książki ostatnio bardzo się podobają, dlatego można kierować do mnie na recenzje :)

      Usuń
  3. Fabuła ciekawa ale jakoś mnie nie zachęca. Chyba zbyt często spotykałam się z książkami, w których główny bohater musi pozbierać swoje życie, żeby rozpocząć nowe z innymi ludźmi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo dobra recenzja :) co do ksiazki jakos nie ciagnie mnei do niej hehe

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, wolę się za tę książkę nie brać... Wątpię by mi się spodobała, a nie chciałabym ewentualnie "zjechać" dobrej książki ;)

    Zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zachęcilaś mnie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się pomysł na powieść, choć przyznam, że pierwszą rzeczą, która mnie przyciągnęła jest prześliczny projekt graficzny okładki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo podobał mi się prosty język tej książki przez co łatwo się ją czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem wielką fanką fantastyki, więc wątpię bym sięgnęła po tą książkę, chociaż już kilka dobrych opinii o niej słyszałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam o książce wiele pozytywnych opini ,które zachęcają do przeczytania pozycji, jednak bardziej przemawia do mnie fantastyka i mam wątpliwości czy by mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  11. To jedna z piękniejszych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wolę książki, które pochłaniają i czyta się je ciągle, a nie z przerwami...

    OdpowiedzUsuń
  13. mam na półce, ale miała tak skrajne opinie, że jeszcze czeka na swoją kolej. Twoja opinia przeważa na plus i tych jest chyba więcej. Może dojrzałam do lektury?

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję za recenzję i polecenie książki, dzięki temu postaram się ją gdzieś zdobyć i chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń