niedziela, 27 września 2015

Zalej się w noc i w dzień

Wiesz, Sabciu... każdy dzień przybliża nas do śmierci. Jesteśmy coraz starsi i głupsi. W głowie nam tylko rachunki, praca, zakupy, obiad... Ktoś tak zorganizował codzienność, że zapominamy o sprawach istotnych w natłoku spraw dość ważnych. Nie ma nas tam, gdzie powinniśmy być. Leoś gra mecz, muszę powiedzieć mu "Leoś, tata nie może przyjść, tata musi zostać w pracy na nadgodzinach". Leoś mi mówi, że jest dużym mężczyzną i że on to rozumie, bo kiedyś też będzie miał rodzinę i będzie się dla niej poświęcał tak, jak ja poświęcam się teraz. I wiesz co, Sabciu? Przykro mi, cholernie mi przykro, bo Leoś ma rację. Jego życie będzie wyglądało dokładnie tak, jak moje. Będzie zawodził najbliższych, bo szef każe mu zostawać na nadgodziny.
Saba kładzie mi pysk na kolana i patrzy takim wzrokiem, że mam ochotę utonąć w jej oczach i zapomnieć o otaczającym mnie świecie i kieliszku stojącym na stoliku obok. Wygląda, jakby mnie rozumiała i jakby była bardziej ludzka od wielu znanych mi osób. Próbuje chyba powiedzieć, bym olał te nadgodziny i poszedł na mecz - uśmiech Leosia byłby sto razy droższy od tych kilkuset minut spędzonych za biurkiem. Ja jednak z wiekiem popadam w coraz większą głupotę. 
Dzieci są najmądrzejszymi istotami pod słońcem. Być może zauważyłaś, że Leoś ma swoją "filozofię życia"... co ja gadam, na pewno zauważyłaś. Spędzasz z nim więcej czasu ode mnie. Znasz go lepiej, niż jego własny ojciec. Z wiekiem jesteśmy coraz głupsi, tak... I ogłupiamy dzieci, wciąż powtarzając im "nie rób tego, rób to. Nie mów tak, mów tak. Nie siedź tak, nie oglądaj tego, nie dotykaj tego. Zrób to tak, napisz to na tym, odłóż to tu, teraz nie ma na to czasu. Teraz jest czas na to i to..."
Czuję, że trafia mnie szlag. Jestem zbiorem schematów i zadań, które mają jedną ścieżkę i jedno rozwiązanie. Jestem kimś, kto na tle wszystkich jest nikim. Nie mam czasu dla siebie, dla rodziny. Każdą wolną chwilę wykorzystuję na jakiś posiłek i jakiś sen. Biorę pracę do domu, by mieć złudzenie, że jakiekolwiek więzy - oprócz krwi - między nami istnieją i w domu jest, kurwa, jeszcze gorzej, bo widzę te spojrzenia błagające o chwilę uwagi. I rozmawiam już nawet sam ze sobą, rozmawiam z kolejnym kieliszkiem, kolejną butelką, kolejnym litrem i mam tego, kurwa, dość i dochodzę do wniosku, że w tym kraju żyć się nie da, bo czuję się jak wół, a nie mam z tego nic... prócz pieniędzy.
Och, Sabciu... Leoś też kiedyś zostanie uwięziony przez wolność wyboru - wybierze pracę, bo będzie chciał wybrać rodzinę... Tak nam się to życie udało, że jedynie myślimy o życiu, a zaraz myślimy tylko o tym, by się uwalić i leżeć. Leżeć i nie wstawać. 

W przygotowaniach do Kontrowersji błądziłam po internecie i szukałam inspiracji. Natknęłam się na blog, który już od jakiegoś czasu jest internetową pustynią: Ivo Vuco.


Oda do życia Ivo Vuco

Gdy zabraknie ci pomysłów,
jak wygodnie w Polsce żyć,
Przestań ciągle o tym myśleć,
zacznij dużo wódki pić.
Pij na umór dnia każdego,
zalej pałę w nocy też,
Gdy już mocno się nawalisz,
to nie wstawaj bracie, leż.


Czy Was też zastanawia, co kontrowersyjnego jest w dzisiejszym poście? Może potrzebowałam po prostu wyrzucić z siebie zniesmaczenie po całym tygodniu... Jednak wracając do tematu, na wyżej wspomnianym blogu znalazłam kilka ciekawych pozycji - może nie są to idealne dzieła, jednak inspirują mnie i dają do myślenia.
Żyjemy rzekomo w dobrych czasach. Paradoks polega na tym, że staramy się za wszelką cenę, a i tak nam nie wychodzi... a gdy nam nie wychodzi już tak do granic możliwości, to idziemy się napić i zasnąć pod stołem. Mamy rodziny, znajomych z pracy i 10293682682 znajomych na Facebooku, a jedynym powiernikiem godnym zaufania staje się ta cholerna wódka, która zalewa wszystkie komórki i paruje z czasem. Gdy wyparuje, trzeba jeszcze trochę dolać, zmieszać i iść spać dalej. Niby dobre czasy, a wciąż narzekamy, że mało dzieci, że Europa się wyludnia, że społeczeństwo się starzeje... I czyja to jest wina?
Pracujmy więcej, by nasi bliscy mieli lepsze życie.
Pracujmy częściej, by bliskich było więcej.
Pracujmy, pracujmy! Pracujmy, by więzy rodzinne były mocniejsze.

1 komentarz:

  1. To najgorszy błąd teraźniejszego wieku, że ludziom pieniądze przesłaniają świat. Wiadomo, są potrzebne, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Za nic w świecie nie chciałabym poświęcić rodziny, bliskich na rzecz pracy i obym nigdy nie była do tego zmuszona :)

    OdpowiedzUsuń