sobota, 20 stycznia 2018

Nie masz pojęcia, co się stało!

- Nie masz pojęcia, co się stało! - Leon wpadł do pokoju zafascynowany jak małe dziecko, przesadnie gestykulując i podkreślając mimiką twarzy wagę swoich słów. Z mojego gardła wydobył się tylko jęk, gdy jednym okiem zobaczyłam, że za oknem nawet nie robi się jeszcze jasno, a zegarek wskazuje nieistniejącą godzinę. - Chyba się zakochałem!
- Dziesiąty raz w tym tygodniu, a jest dopiero wtorek - rzuciłam, nakładając poduszkę na uszy, z nadzieją, że poczuje się ignorowany i sobie pójdzie. Ale nie, on nawet tego nie zauważył.
- Pod moim oknem przechodziła jakaś cud istota i rozmawiała przez telefon! Nie mogłem spać, jak zwykle zresztą, więc wsłuchałem się bardzo, ale to bardzo dokładnie. I usłyszałem te słowa...
Milczałam i udawałam, że śpię, że go nie słucham, i próbowałam dać mu do zrozumienia, że naprawdę nie interesują mnie jego sprawy sercowe. Jako ta bardziej wkurzająca i uparta część mnie po prostu nie dawał za wygraną i kontynuował poranne zachwyty.
- "Muszę kupić herbatę". Powiedziała, że musi kupić herbatę... Z takim uczuciem, takim przejęciem, taką powagą i rozbawieniem, jakby nawet tak błaha rzecz sprawiała jej radość, jakby jej życie i jej dusza były tak piękne, że kupienie herbaty bywa wręcz sposobem na wyrażenie radości - odczekał chwilę, zapewne spodziewając się, że każę mu się zamknąć, ale nawet tym nie chciałam go prowokować. Może za chwilę się znudzi i pójdzie dalej spać albo myśleć o swojej wielkiej miłości. - Od dziś będę tak mówił codziennie! "Muszę kupić herbatę". I pójdziemy wtedy do sklepu, by za każdym razem kupić inny smak.
- Chyba zwariowałeś, idź spać. Muszę się uczyć do egzaminu i pisać pracę, a ty mi o jakimś zakochaniu pieprzysz.
- Ty już całkiem straciłaś jakieś abstrakcyjne uczucia, nie masz pojęcia, co znaczy kochać. Więc chociaż ja będę je w nas pielęgnował! Muszę kupić herbatę - zamilkł na tak długo, że miałam nadzieję, że już sobie poszedł. Leżałam pod ciepłą pościelą, rozkoszowałam się tym bajecznym dźwiękiem. Nagle poczułam, że spadam w najpiękniejsze objęcia świata, umysł się wyłącza, aż nagle...
- Słyszysz? Zwijaj się, muszę kupić herbatę!
- To sobie idź.
- Ale przecież nie mogę iść sam.
- Ja z tobą nigdzie nie idę. To ty się zakochałeś.
- Czy w tobie nie ma za grosz romantyzmu? Daj się czasami ponieść! A jeśli to była miłość mojego życia? Pomyśl... Co jeśli miłość mojego życia przechodziła pod oknem, a ja jej nie minąłem? Co jeśli zadzwoniła domofonem, który wciąż jest zepsuty, i już nie wróci?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz