niedziela, 15 listopada 2015

Przywiązanie, przyzwyczajenie, toksyna

Jedyną poprawną odpowiedzią było "tak", ewentualnie "oczywiście". Gdy próbowałem zaprzeczać jej racji, udawała, że przyjmuje moje zdanie do świadomości i zaczynała wiercić dziurę w mojej biednej nodze. Padałem wtedy na kolana i od razu przepraszałem, mówiłem jej, że się myliłem i to ona miała rację i zawsze ją ma. Uwielbiała czuć, że ma mnie u swoich stów. Wplatała wtedy swoje szczupłe, blade palce we włosy i pieściła mnie delikatnie paznokciami po karku, szepcząc przy tym, że wcale nie, nie zawsze mam rację. Jestem po prostu głupia, więc mówię głupoty.
Zaprzeczałem, mówiąc ależ skąd, to ja jestem idiotą, ty jesteś najmądrzejszą istotą w świecie. Ciągnęła to dalej przez dobrą godzinę. Uwielbiała słuchać komplementów, uwielbiała, jak się przed nią płaszczyłem, poniżałem i "robiłem jej dobrze". 
Marek przychodził do mnie każdej soboty. Kiedyś spędzaliśmy razem czas codziennie, naprawiając samochody, jeżdżąc na motorach czy zwyczajnie - przed telewizorem z dobrym piwem w dłoniach. Gdy pojawiła się w mim życiu Ona, nasze kontakty się rozluźniły. Staraliśmy się utrzymać szkolno-studencką przyjaźń, ale Jej zawsze to przeszkadzało. Mówiła wtedy, że na pewno mam jej dość, na pewno przeszkadza i nudzi mnie towarzystwo wciąż tej samej kobiety. Była przekonana, że z Markiem wychodzę na dziwki, bo Ona nie lubiła "na ostro", a ja wciąż próbowałem. Najczęściej po aferze, jaką robiła w domu, rezygnowałem ze spotkania z kumplem i zostawałem na kanapie przed telewizorem, milczący i obojętny. Ona chowała się w drugim pokoju, czytała książkę i kończyła pracę, którą przynosiła często do domu. Mogłem iść z Markiem, przynajmniej bym coś robił, a ta zrobiła aferę i zaszyła się w pokoju

Nadal nie naprawiłeś kranu, czy ty nic nie potrafisz zrobić sam? Ciągle siedzisz i grasz w te głupie gry, czy mógłbyś spędzić ze mną choć trochę czasu? Co ty widzisz w tych beznadziejnych filmach? Latają jacyś ludzie w statkach kosmicznych, tworzą niekończące się schody, walczą jakimiś sztucznymi mieczami... Co ci to daje? Gdzie znowu byłeś, zaliczałeś kolejną zdzirę? Ty mnie bez przerwy zdradzasz! Ten Marek to ma nierówno pod sufitem, skoro nadal nie ma żadnej kobiety u boku...
Zastanawiałem się często, czy to czasem ja nie mam po nie kolei w głowie. Jednak przecież jestem tylko zwykłym, przeciętnym mężczyzną. To cud, że Ona ze mną jest. I kocham ją, mimo iż zarzuca mi zdradę i nieodpowiednie "zajmowanie się" swoją kobietą.


Spakowała swoje rzeczy po dwóch latach związku i nigdy więcej jej nie widziałem. Ściany były jakieś puste, a zostawiła wszystkie obrazy; powietrze cięższe, a oddychała nim już tylko jedna osoba. Nastała cisza, ale nie nastał spokój. Brakowało mi wieczornych rozmów i rozważań, z kim mogę ją zdradzać. Ta ma ładne piersi, ale krótkie nogi. Ta ma fajny tyłek, ale pryszczatą twarz. Ta ma długie nogi, ale odstający brzuch... Nie zwróciłem uwagi na większość szczegółów, które Ona dostrzegała na pierwszy rzut oka. Jednak musicie wiedzieć jedno: nie zdradziłem jej nigdy. Kochałem ją - szczerze i naprawdę. Starałem się ze wszystkich sił dawać jej szczęście, jednak widocznie "za wysokie progi na moje nogi". Tak... Spakowała się i ze swoimi torbami pojechała do Marka, z którym zdradzała mnie od roku. Mogłem się domyślić po tym, jak reagowała na jego odwiedziny czy mój wyjazd do kumpla. Miała rację, byłem idiotą. Jestem nim nadal. 

Ivo Vuco Oda do alkoholu

O miłości ma kochana,
Co się w kaca zmieniasz z rana.
Uzależniasz mnie od siebie,
 Zła partnerka, wódko, z ciebie.
Odejdź precz i daj mi żyć,
Nie chcę Ciebie więcej pić.
Raz na zawsze zrywam z Tobą,
Nasza miłość mą chorobą.
Ty toksyczną jesteś zdzirą,
Tyś typowa femme fatale,
Odejdź precz ty głupia suko,
Zrywam z tobą, choć mi żal.

Toksyczne znajomości. Toksyczne relacje. Toksyczne przyzwyczajenia. Jak sobie z nimi radzić?
Na świecie jest wiele typów ludzi. Zazdrośni, potulni, dobrze wychowani, radośni, ponurzy, władczy, flegmatyczni, prostolinijni, pewni siebie, zdolni, powolni, zabawowi. Manipulanci, poddani, samce alfa, poligamiści, monogamiści,.. Ile takich określeń jeszcze moglibyśmy wyliczyć?
Rozmawiając z ludźmi, często słyszę różne historie. Często jest mi przykro, że żyję tak blisko ludzi nie tylko skrzywdzonych, ale także krzywdzących. W przyjaźni zdarzają się kłótnie, bo jedna dziewczyna idzie na studniówkę ze swoim kuzynem, nie ze swoją przyjaciółką. Bo koleguje się z chłopakiem, który tej drugiej się bardzo podoba. Dziewczyna mówi do chłopaka, że za dużo czasu spędza przed komputerem czy z kolegami, gdy ten po prostu rozwija się towarzysko i szlifuje swoje umiejętności. Chłopak bezpodstawnie oskarża dziewczynę o zdradę, bo wyszła z koleżankami do klubu, gdzie mieli iść we dwójkę, ale wypadł mu wtedy wyjazd w trasę. Jedna osoba zastrzega się, że jest wielką przyjaciółką, siostrą, mówi braciszku, kocham cię, a nie odpowiada nawet na zaproszenie urodzinowe i nie uczestniczy w ważnych wydarzeniach życiowych. 
Najgorsze jest to, że niektórzy ludzie są jak wódka. Uzależniają od siebie inne jednostki dla własnej korzyści. Nawet dla zabawy. Uzależniają do tego stopnia, że w pewnym momencie nie można wyobrazić sobie życia bez nich (albo te wyobrażenia są niezmiernie tragiczne, nieproporcjonalnie do wartości danej znajomości). Pytają wtedy często co ja mam zrobić?
Nie od dziś wiadomo, że od toksycznych znajomości powinno się wiać, gdzie pieprz rośnie. I dalej, jak najdalej. To przywiązanie i poczucie pewnego obowiązku przez jednostkę zdominowaną, często nie pozwala ot tak zerwać kontaktu i zobojętnieć na drugiego człowieka. Czasami tylko przyzwyczajenie jest powodem, dla którego znosimy męczące spotkania z "przyjacielem". Rozmowy stają się ciężkie, atmosfera wręcz pali się od wybuchowej mieszaniny emocji, a na koniec spotkania... Jesteśmy zmęczeni, wyczerpani psychicznie i obarczeni winą za problemy, które nie mają w nas źródła.
Na taką odpowiedź reakcja jest przeważnie jedna: zerwać tą znajomość? No way, nigdy w życiu. Przecież przyjaciół się nie zostawia. Nie ma mowy.
Tutaj dochodzimy do kontrowersji ukrytej w poście - czy przyjaciół można zostawić? Jeśli tak, to jaka sytuacja musiałaby zaistnieć?

Przyjaciele powinni nas inspirować do działania, po rozmowie z nimi powinnyśmy czuć werwę i siłę, a nie brak chęci do życia – pisze w swojej książce Kiedy przyjaźń boli psycholog dr Yan Jager.

Myślę, że w takiej sytuacji należy zachować się taktownie. Zaprosić drugą osobę na kawę, poprosić, by problemy prywatne zostawiła za drzwiami i zwyczajnie porozmawiać. Spokojnie, bez unoszenia się i bez próby zdominowania rozmowy. Można określić zasady funkcjonowania przyjaźni, granice nieprzekraczalne dla obu stron. Warto oprócz wad pokazać sobie wzajemnie zalety i zapewnić, że na siłę relacji nie wpływa częstotliwość spotkań i rozmów. Nie wpływa też to, że wokół są inni ludzi, inni przyjaciele (różnej płci).
Jeśli to nic nie da, to... wizyta u psychologa? (Ta niestety nie cieszy się popularnością, ludzie często twierdzą, że do psychologów chodzą wariaci i ludzie niezrównoważeni psychicznie, nienormalni, z jakimiś dewiacjami...)

W takim przypadku, gdy rozmowy nie przynoszą skutku, najlepiej zakończyć znajomość. Skoro nie wnosi ona do życia nic rozwijającego, przeciwnie - wyniszcza, zaniża samoocenę i wywołuje poczucie winy (bezpodstawne)  nie jest przyjaźnią. Nie jest nawet znajomością. Jest krzywdą. 
Ludzie uzależniają się od siebie. Leczenie uzależnień wymaga czasu. Trzeba też pamiętać, że alkoholik zawsze jest alkoholikiem  może być "niepijącym alkoholikiem".
Z czasem bez wszystkiego można nauczyć się żyć. Na szczęście człowiek jest istotą, która do wszystkiego potrafi się dostosować i przyzwyczaić. 


1 komentarz:

  1. Chyba mam już zboczenie, bo moją uwagę zwrócił fragmencik o psychologu. Ludzie bardzo często mylą psychologów z psychiatrami, którzy czasami ze sobą współpracują, ale na ogół zajmują się całkiem czymś innym. Psycholog pomaga poznać samego siebie i lepiej czuć się w swoim towarzystwie, pomaga też poradzić sobie z jakąś trudną sytuacją czy traumą. Oczywiście zajmuje się też pewnymi zaburzeniami, ale nie ma to nic wspólnego z wariactwem.

    OdpowiedzUsuń