wtorek, 10 lipca 2018

śniło mi się, że wróciłeś

śniło mi się, że wróciłeś
jak gdyby nigdy nic.
znów czytałeś mi na głos
moich ulubionych poetów,
znów pisałeś dla mnie słowa
i kończyłeś moje zdania.

siedzieliśmy na kanapie,
której już nie ma,
pisaliśmy razem wiersze
zwrotka po zwrotce na zmianę.
szło nam raz lepiej, raz gorzej,
ale liczyło się, że jesteśmy razem.

profanowałeś dla mnie muzykę
na starej gitarze i narzekałeś,
że nie masz talentu i ucha.
a gdy śpiewałeś, byłeś jak dziecko,
nad którym mogłabym się rozczulać
całe życie i co wieczór tulić do piersi.

ale to był tylko sen.
już nie napiszesz mi wiersza,
słowem nie dotkniesz duszy,
ręką nie wypieścisz serca.
zabrałeś mi wszystko i
nie mam czego dać innemu.

nikt inny nie dostrzega
że gdzieś za wysokim murem
jest kobieta,
której tak niewiele brakuje
do szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz