Wszystkie te maski boleśnie wbijają się w skórę. Tworzą odciski, pęcherze, z których ciekną łzy, słowa, krew i woda. Wszystkie te maski są ciężkie, głowa mi odpada, ręce nie są w stanie jej utrzymać, paznokcie łamią się pod naporem wiedzy. Coraz trudniej o ludzi, przy których można je wszystkie zrzucić. Zrzucam i zostaję wraz z nimi wyrzucona za drzwi. Bo gdzieś tam jest ktoś bardziej wart zainteresowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz