sobota, 15 grudnia 2018

Odnosiliśmy wrażenie, że wszystko skończone

Odnosiliśmy wrażenie, że wszystko skończone. Mimo że jeszcze nie zdążyło się zacząć. Silni, uparci, nieustraszeni dążyliśmy do celu, realizowaliśmy marzenia, doskonaliliśmy się. Pewnego dnia zatrzymała nas gorąca herbata, jakby ktoś wcisnął pauzę. Zatrzymaliśmy się w całym tym pędzie i chaosie, spojrzeliśmy przed siebie na pustą białą ścianę. Teraz była chwila, by coś poczuć. By wejść głęboko w siebie, pozwolić emocjom wyjść na zewnątrz. Te, do tej pory więzione i tłumione w nadmiarze obowiązków i wrażeń, rozbiegły się po całym ciele i umyśle. Nagle poczuliśmy przeszywającą samotność. Potrzebę przytulenia, szczerej rozmowy i bycia dla kogoś ważnym. Tak po prostu, bez całej tej gonitwy codzienności, bez zasługiwania na akceptację, aplauz, sympatię i pochwałę. Chcieliśmy tylko usłyszeć słowa: "jak dobrze, że jesteś" - tutaj, teraz, ze mną, dla mnie. Byliśmy opuszczonym psem, zeszłorocznym prezentem gwiazdkowym. Najgorsze w ludziach jest nie to, że ranią, bo rani każdy. Ale że przychodzi w życiu czas, że zajmują się wszystkim innym, wszystkim na raz i zapominają o istnieniu drugiego człowieka. Właśnie wtedy, gdy mają dużo na głowie, gdy obowiązek rodzi obowiązek pokazują, ile są warci i jak bardzo zależy im na jakiejś relacji. Najgorsze jest to, że wtedy z reguły z nas rezygnują i odchodzą w ciszę. A my siedzimy myśląc, jak dobrze byłoby być dla kogoś "po prostu". Herbata stygnie, nie mamy do kogo się odezwać, nie mamy komu się uśmiechnąć - moglibyśmy do siebie, ale szaleńcem nazywa się człowieka rozmawiającego z samym sobą. A nam często tylko to zostaje. Często ja mogę porozmawiać tylko ze Sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz