wychodzę z siebie by ratować
spokój w twoich brwiach
przebieram w słowach
na brzegu twojego cienia
świat krzywdzi najlepszych poetów
deszczem słów i burzą milczenia
ale zawsze odwraca wzrok
od twarzy pobrudzonych łzami
wyrzuć mnie sobie z sumienia
wygrzeb resztki spod paznokci
nie sypiasz po nocach jak ja
bo za mało życzeń się spełnia
widujemy się na brzegach umysłu
by minąć się w założeniach
strząsamy ręce z ramion i odwracamy się
plecami do świata który zrobił już za dużo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz