piątek, 4 grudnia 2015

"Ostatni Testament" James Frey

„Ostatni Testament” zmieni twój sposób myślenia, twój sposób życia. Zrani cię. Przerazi. Rozwścieczy. Dotknie. Otwórz oczy na świat, w którym żyjemy. Od dwóch tysięcy lat czekamy na przybycie Mesjasza. Był tutaj.*


Tytuł: Ostatni testament
Autor: James Frey
Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 456

Narodziny Bena były wydarzeniem dość dziwnym. Spełniał wiele warunków, przez które rodzina i jego kościół byli przekonani, że jest Mesjaszem. Mesjasz... Biały włóczęga pośród czarnych "nieudaczników", mieszka w jednej z gorszych dzielnic, mieszkanie zadymione od trawki przypomina chlew z telewizorem i grami wideo. Mesjasz to osoba, która cudem przeżyła wypadek na budowie, choć z takimi obrażeniami nie było mowy o obudzeniu, a co dopiero funkcjonowaniu. Mesjasz to mężczyzna, który sypia z kobietami i mężczyznami, rozgłaszając przy tym herezje. Mesjasz to młody facet będący na bakier z prawem, którego kontakty z rodziną psują się z dnia na dzień, bo Bóg nie jest tym, za co uważali Go ludzie do tej pory.
Uznalibyśmy go za wariata, prawda?
Człowieka chorego, słyszącego głosy i widzącego światło, o. I już. 

Można pomyśleć, że Ben ma szósty zmysł. Widzi, że człowiek ma problemy i potrafi je znakomicie rozpoznać, a jego dotyk jest kojący i każdy marzy wręcz o nim. Mesjasz sypia z kobietami i mężczyznami, w jego obecności każdy czuje się lepiej niż zwykle, spokojniej. Mówi o końcu świata spowodowanym przez człowieka, nie Boga  to zło wszechobecne w świecie, tworzone przez ludzi, będzie powodem końca ludzkości. Ben zmienia życie ludzi tak nagle, jak robił to niegdyś Chrystus. Jednak nie jest "Mesjaszem marzeń".
Ben nie składa modłów do nieba, Twierdzi, że Bóg, z którym rozmawia podczas ataków, nie przejmuje się ludźmi i ich ziemskim życiem. Ludzie za dużą wagę przywiązują do wiary i codzienności, a ich życiu brakuje jednego: miłości. Prawdziwej miłości, nie ograniczanej zbędnymi zasadami.
Bóg nie jest tym, co myślicie, albo co sobie wyobrażacie, ani tym, w co nauczyli was wierzyć. Wiele z tego, w co uczyli was wierzyć na temat wszystkich rzeczy tego świata, jest nieporozumieniem
Książkę na tle innych wyróżnia znakomita, odmienna narracja. Przypomina ona sprawozdanie ludzi, którzy znali Bena i którzy widzieli w nim kogoś wyjątkowego. Jest to opowiadanie jego historii poprzez ukazywanie wielu żyć. każdy bohater jest dokładnie zbudowany, można określić jego nastawienie do świata i innych ludzi oraz wczuć się w sytuację, w jakiej się znajduje. Brniemy przez opowieści matki Mesjasza, siostry i brata, sąsiadów, ludzi mu zupełnie obcych, których oślepił swoim światłem i nadzwyczajną miłością. Ludzie Ci noszą imiona zaczerpnięte z Pisma Świętego: Jan, Mateusz, Piotr, Łukasz, a także Adam, Esther i Ruth. Najciekawsze i najobszerniejsze są zeznania Marii Angeles, która była najbliżej Bena, a ich stosunki mnie zachwyciły i zniechęciły jednocześnie.

Myślę, że do książki Ostatni Testament trzeba zachować dystans, nie brać jej na poważnie i dosłownie. Jeśli podeszłabym do niej sztywno, nie spodobałaby mi się na pewno. Dosłownie czytana jest tylko "hollywoodzkim czytadłem", które mówi: rób to z każdym i wszędzie, bo taka jest miłość." Jednak zaglądając "głębiej" znalazłam w niej nie tylko wiele kontrowersji, ale również krytyki obecnego świata i sposobu myślenia wielu ludzi. Spodziewałam się czegoś innego, to fakt. Wiem jednak, ze James Frey jest autorem nieszablonowym i nieprzewidywalnym.

Gdy odłożyłam książkę na półkę, musiałam pomyśleć dłużej, niż zwykle, co ja właśnie przeczytałam. Byłam usatysfakcjonowana, pochłonęłam ją w cztery wieczory i chciałam przerzucać kolejne kartki. Jednak nie znalazłam tutaj żadnego połączenia z Biblią, nie czułam, że jest to rzeczywiście kontynuacja historii Mesjasza. Myślę, że celem było pobudzenie czytelnika do myślenia i wzbudzenie kontrowersji, wskazania słabych punktów obecnego świata. Mało który autor ma odwagę skrytykować wiarę i wytknąć jej błędy. Dzięki temu ma się ochotę polemizować i dyskutować, w głowie rodzą się różne rozmowy z autorem, co utwierdza w wyrobionych przekonaniach (albo zastanawia, czy rzeczywiście sądzę dobrze?).
Książka jest dobra. Po jej przeczytaniu rządziły mną mieszane uczucia, Polecam więc ludziom lubiącym "coś innego". Nie wiem, czy ta książka może wnieść do życia jakieś zmiany na tle religijnym, ale na pewno zmusza do myślenia i rozliczenia się ze sobą i własnym sumieniem
Piękna blaga. Najdłużej trwające oszustwo w dziejach ludzkości. Znam Boga. (...) Chrześcijanie (...) dorobili się imperiów na swoich matactwach, mordowali, torturowali i terroryzowali miliony ludzi. Wszystko w imię swojego brodatego superbohatera, w imię swojej ukrzyżowanej fikcji.

Moja ocena: 6/10
*lubimyczytac.pl

4 komentarze:

  1. Frey jest jednym z moich ulubionych autorów. Kupił mnie swoim wyjątkowym stylem pisania. Zaczęłam kilka lat temu, od pozycji "milion małych kawałków", która zyskało miano mojej ulubionej książki w temacie uzależnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że historię z nim mamy taką samą! Do "Miliona..." wracam bardzo często i ciągle mnie ten styl pociąga.

      Usuń
  2. Nie jestem pewna, czy tak kontrowersyjny tytuł by mi się spodobał :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła, będę musiała koniecznie sięgnąć po tę książkę

    OdpowiedzUsuń