niedziela, 23 sierpnia 2015

As o sobie

"(...) to mój największy sukces – nauczyłam się być dumna z siebie, bo kto, jak nie ja? (...)"

Pierwszy raz urodziłam się osiemnaście lat temu, jesienną porą, przy ulicy Cichej w Dzierżoniowie. Od tego czasu co roku jedenastego października dostaję masę życzeń i drobnych upominków. Nie pamiętam pierwszego oddechu, ale po swoim charakterze sądzę, że byłam zachwycona – jak wszystkim, co nowe. Mieszkam od lat w tej samej miejscowości, w tych samych murach i tym samym otoczeniu. Jednak nadal lubię czasami chodzić ulicami miasta i wspominać. Wtedy widzę, że wydarzyło się tutaj zbyt wiele, by kiedykolwiek móc wyrzec się przynależności do Piławy. 

Piszę już od podstawówki. Pierwszą rymowankę nadal trzymam w albumie i wracam do niej, gdy chcę się pośmiać. Nie pamiętam już jak to się stało, że usiadłam, wzięłam długopis do ręki i coś stworzyłam. Teraz piszę, bo stało się to częścią mojej codzienności i myślę, że nie byłabym tą samą osobą, gdyby nie wiersze. 
Powiedzieć można: jesteś młoda, żyjesz w czasach, w jakich żyjesz, a piszesz… Dlaczego? Przecież dzisiaj poezja nie jest modna, nie jest atrakcyjna. Kilka osób zadało mi takie pytanie. I ciężko odpowiedzieć, a najsensowniejsze co przychodzi mi do głowy to „bo tak”. Dla mnie abstrakcją byłoby niepisanie. Pytając kilku osób „co mają przed oczami, gdy wspomni się przy nich moje imię” odpowiadają: wiersze, książki, uśmiech, przyjaźń, rozważania egzystencjalne. Tak więc piszę, bo to część mnie. Brzmi to pewnie patetycznie, ale poezja jest jak oddech. Z czasem staje się naturalna, z czasem przestałam sobie wyobrażać dzień bez przeczytania kilku utworów ulubionych poetów i pisarzy. 

Mam nadzieję, że za pięć lat będzie tak samo… albo chociaż podobnie. Zmieni się wiele: pójdę na studia psychologiczne w mieście nadmorskim, powiększę swoją biblioteczkę, dorosnę. Mam również nadzieję, że ze zmianami w życiu nadejdą zmiany w mojej pasji. Mam nadzieję, że z każdym rokiem będę pisać nie tyle więcej, co lepiej. Nie lubię monotonii. Nie lubię stać w miejscu i się nie rozwijać, bo trochę racji mają mówiący „kto stoi w miejscu, ten się cofa”. Nie lubię niezręcznej ciszy zapadającej, gdy wyczerpią się tematy. Nie lubię nudy. Nie lubię też fasoli i zupy ogórkowej. I chłodnika.

Marzeń mam na pęczki, jedno rodzi się z drugiego. Marzę o byciu czytaną, by nie zostać zapomnianą. Marzę o podróżach, by nie stracić pomysłów. Marzę o bogatej biblioteczce w domu, by zawsze mieć co czytać. Marzę o domu, by mieć gdzie te książki trzymać, gdzie pisać i gdzie wyrażać uczucia. Marzę o fotelu bujanym i kominku, by mieć gdzie zbierać siły. Marzę, by nigdy nie przestać marzyć, bo to jest jedną z moich inspiracji. O marzeniach czasami łatwiej jest pisać, niż je spełniać. Oczywiście na każde z nich przyjdzie kiedyś czas – chociaż jak byłam młodsza pragnęłam mieć skrzydła… Inspiruje mnie sztuka, literatura, Internet, muzyka. Siadam z słuchawkami na uszach i wsłuchuję się w dźwięki najczęściej pozbawione słów. Jeśli już słowa są, to muszą być dobrane umiejętnie. 

Inspirują mnie wspomnienia, miejsca, podsłuchane rozmowy. Ponadto lekcje matematyki, na których zawsze mam najwięcej do napisania. Sytuacje codzienne, rodzina, przemyślenia i labirynty ludzkich umysłów – dlatego też uwielbiam rozmawiać i słuchać o problemach czy uczuciach oraz emocjach rządzących nawet obcymi mi osobami. I jestem z siebie dumna. Jestem dumna ze swoich osiągnięć,
z tego, kim się stałam i kim chcę być. Myślę, że jest to mój największy sukces – nauczyłam się być dumna z siebie, bo kto, jak nie ja?

Drugą moją pasją – tuż po poezji – są książki. Czytanie od dziecka jest dla mnie ważne i odprężające. Uwielbiam czasami zatopić się w piwnicy między pudełkami i wyciągać z nich tomiki bajek, które z każdą stroną przynoszą wspomnienia sielankowego dzieciństwa. Już w szkole podstawowej najlepiej czułam się w bibliotece, gdzie ginęłam otoczona książkami na całe przerwy. W gimnazjum i liceum z miłości do nich postanowiłam odbyć wolontariat w bibliotece, zafascynowana dostępem do tylu różnorodnych książek poczułam, że "tu jest moje miejsce". Tak zostało do teraz - tam gdzie są książki, tam jestem ja - więc zawsze noszę przy sobie niewielki egzemplarz. Jednak nadal szukam swojego kawałka nieba, pod którym będę szczęśliwa i pełna życia. Nadal szukam swojego kawałka ziemi, na którym będę mogła płakać i śmiać się. Jestem młoda i dopiero zaczynam podróż. Niedawno zaczęłam "nowy etap w życiu", dlatego też zaplanowałam powstanie bloga. Chcę, by książki również teraz mi towarzyszyły, ale chcę się nimi zacząć dzielić. Chcę podzielić się kawałkiem siebie.


Książki, które zostaną w mojej pamięci:
Carlos Ruiz Zafón - Cmentarz Zapomnianych Książek:
"Cień wiatru"
"Gra anioła"
"Więzień nieba"
James Frey:
"Milion małych kawałków"
"Ostatni testament"
Edward Stachura:
"Fabula rasa"
Nina George
"Lawendowy pokój"
Carolyn Jess-Cooke:
"Zawsze przy mnie stój"
Kristin Gier - Trylogia Czasu
Małgorzata Maria Borochowska
"Złamane pióro"
Jennifer Niven
"Wszystkie jasne miejsca"

askier.kontakt@wp.pl

1 komentarz:

  1. Też w książkach szukam siebie, albo staram się pomyśleć "Co ja bym wtedy zrobiła" :)

    OdpowiedzUsuń