w szufladach pochowali
nieistotne już wiersze
spalili marzenia o kimś
kto będzie trzymał za ręce
zawsze wbrew przeciwnościom
kto poruszy niebo i serce
byle nie zdążyła wykiełkować myśl
że można stracić jeszcze więcej
niż wszystkich przyjaciół po grób
spotkali się w połowie palącego mostu
odarli z tony zbroi i masek
ożywiali poplątane kamienice
by odnaleźć drogę do siebie z czasem
silni niezależni przeżyci
może trochę zepsuci
niekochani ludzie zaniedbane dzieci
a jednak może być inaczej
będąc (ze) sobą może być lepiej
tchnęli dusze w zapomniane historie
słowa wyjęli ze stron w relacje
by zapomnieć że kiedyś wszyscy
spisali ich na straty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz